Dziś w Gdańsku odbyła się uroczystość chrztu czterech nowych lodołamaczy – Pumy, Narwala, Nerpy i Manata. To nowoczesne statki IV generacji, doskonale przystosowane do warunków panujących na Dolnej Wiśle. Jednostki wyróżniają się wielofunkcyjnością i innowacyjną konstrukcją. Zmodernizowana flota już w najbliższym sezonie zimowym zapewni większe bezpieczeństwo mieszkańców oraz poprawi komfort pracy załóg.
Modernizacja floty to ważny element kompleksowych działań gospodarki wodnej, w tym zimowej ochrony przeciwpowodziowej. Zamiana jednostek wysłużonych na nowoczesne pozwoli skuteczniej przeprowadzać akcje lodołamania i zapewnić większe bezpieczeństwo mieszkańcom doliny Dolnej Wisły. Pierwsze doświadczenia z eksploatacji nowych jednostek wskazują na dobrą zwrotność statków i lepsze osiągi od dotychczas używanych jednostek. Dwa z nowych lodołamaczy, Puma i Narwal zostały przetestowane w warunkach zimowych podczas akcji na Wiśle w lutym tego roku. Dzięki realizacji projektu gdańska flota lodołamaczy zwiększyła się z pięciu do dziewięciu jednostek, co pozwala pełne zabezpieczenie Regiony Dolnej Wisły. Puma, Narwal, Nerpa i Manat są przygotowane do najbliższego sezonu zimowego.
W uroczystości chrztu lodołamaczy wzięli udział m.in. Wiceminister Infrastruktury Grzegorz Witkowski i Prezes Wód Polskich Przemysław Daca. Chrzest statku związany jest z tradycją morską, ale trzeba pamiętać, że pierwsze odnotowane w historii "chrzciny" okrętu wodą, miały miejsce właśnie na rzece – 4 tysiące lat temu na Nilu. W polskiej tradycji matka chrzestna statku jest związana z ochrzczoną przez siebie jednostką i zawsze o niej pamięta, będąc właściwie członkiem załogi. Matkami chrzestnymi: Pumy - została Małgorzata Zwiercan, Narwala - Natalia Nitek-Płażyńska, Manata - Małgorzata Witkowska, Nerpy - Anna Jabłońska.
- Rząd będzie dbać o bezpieczeństwo. Z dumą informuję, że Wody Polskie i Polska mają teraz 8 nowych lodołamaczy. Nowoczesne i wielozadaniowe jednostki będą zapewniać ochronę mieszkańcom - powiedział Wiceminister Witkowski.
- Wody Polskie to piękna nazwa, ale ta nazwa zobowiązuje. Mamy 8 zupełnie nowych lodołamaczy, jak nigdy w historii jesteśmy przygotowani na nadchodząca zimę. Dziękuję Ministrowi, że docenia ciężką pracę załóg. Wody Polskie to przede wszystkim pracownicy i ich ciężka profesjonalna praca - podsumował Prezes Wód Polskich Przemysław Daca.
Dzięki nowoczesnym jednostkom, modernizacji portów i obiektów hydrotechnicznych, pracom utrzymaniowym na rzekach, a także monitoringowi sytuacji hydrologiczno-meteorologicznej, możliwa jest poprawa bezpieczeństwa regionów szczególnie narażonych na występowanie powodzi zatorowych – Dolnej Wisły i Odry Granicznej. Potrzebę prowadzenia akcji lodołamania udowodniła ubiegła zima, kiedy na największych polskich rzekach doszło do wystąpienia niebezpiecznych zjawisk lodowych. W sezonie zimowym 2020/2021, aby zapobiec zagrożeniu na Dolnej Odrze i Środkowej Wiśle pracowały łącznie 23 lodołamacze. Łącznie w polskich stoczniach Wody Polskie zamówiły 8 najnowocześniejszych jednostek lodołamaczy dla ochrony przed powodziami zatorowymi: dla Gdańska (czołowy – Puma, liniowe – Narwal, Nerpa, Manat), Szczecina (liniowe – Ocelot i Tarpan) oraz Włocławka (czołowy – Orkan, liniowy – Sokół). Te nowoczesne jednostki, zasilą flotę Wód Polskich, liczącą obecnie 25 lodołamaczy. Docelowo ma być ich 30.
Niezależnie od warunków atmosferycznych, w każdym sezonie zimowym obowiązuje tzw. zimowe pogotowie podczas którego lodołamacze i ich załogi pozostają w gotowości na wypadek konieczności przeprowadzenia akcji lodołamania dla ochrony przeciwpowodziowej. Pogotowie trwa od połowy grudnia do marca. Czas jego trwania w danym regionie może być przedłużony, w zależności od istniejącego bądź prognozowanego zagrożenia powodziami zatorowymi.
Nowoczesne lodołamacze zasiliły flotę Wód Polskich w Gdańsku. Fot. Wody Polskie
Nowoczesne lodołamacze posiadają innowacyjną konstrukcję i są wielofunkcyjne
Nowe lodołamacze to mocne i zwrotne maszyny, które pozwalają zapewnić bezpieczeństwo, kiedy będzie to potrzebne. Są utrzymywane w pogotowiu przez ich niezawodne załogi, zarówno zimą, w celu ochrony przed zatorami lodowymi, jak i w pozostałe pory roku, kiedy mogą być użyte do pozostałych działań. Posiadają nowoczesne silniki i urządzenia sterujące oraz nawigacyjne pozwalające sprawniej prowadzić akcję lodołamania. Statki są przystosowane do specyficznych warunków hydrologicznych panujących na Dolnej Wiśle, skonstruowane z wysokiej jakości stali i aluminium oraz wyposażone w nowoczesne urządzenia do sondowania dna koryta rzecznego, które mogą być stosowane podczas kontrolowania szlaku żeglownego i prac badawczych. Posiadają nowoczesne silniki i urządzenia sterujące oraz nawigacyjne pozwalające sprawniej prowadzić akcję lodołamania. Zamontowane na innowacyjnych jednostkach wyposażenie umożliwia dostosowanie ich do dodatkowych funkcji i zadań. Statki będą mogły pełnić funkcje holowników, jak również prowadzić czynności ratownicze. Dla pełnienia roli holowniczej lodołamacze są wyposażone w hak oraz dodatkowy osprzęt wymagany dla bezpiecznego holowania. Dla funkcji gaszenia pożarów zainstalowano przyłącza na pokładzie dla zasilania instalacji gaśniczej. Jednostki będą mogła zwalczać rozlewy ropopochodne przez możliwość zainstalowania na pokładzie bębna z zaporą. Ponadto są przyjazne dla środowiska - dzięki innowacyjnemu układowi napędowemu będą zużywać mniej paliwa, a przez zastosowanie izolacji cieplnej, oświetlenia LED i baterii słonecznych będą mniej energochłonne. Koszty eksploatacji nowcyh jednostek będą zdecydowanie niższe, a ich załogi zyskają większe bezpieczeństwo i komfort pracy.
Statki te będą czwartą generacją lodołamaczy na Dolnej Wiśle, gdyż pierwsze lodołamaczy wpłynęły na wiślane wody już w 1881 roku! Cztery innowacyjne jednostki, skonstruowane w latach 2018-2021, dołączyły do pięciu lodołamaczy gdańskich, zwodowanych jeszcze w l. 80/90 XX w. – czołowego Tygrysa (rok produkcji 1984 r.) i liniowych Żbika (1989r.), Rekina (1991r.), Foki (1988 r.) i Orki (1991r.). Łącznie Dolną Wisłę będzie zabezpieczać 9 lodołamaczy – 2 czołowe i 7 liniowych. Wszystkie lodołamacze będą stacjonować w bazie na terenie śluzy w Gdańsku Przegalinie. Do swojego docelowego portu Puma dotarła we wrześniu 2020 r., Narwal w październiku 2020 r., Nerpa w lipcu 2021 r., zaś Manat w październiku 2021 r.
Parametry lodołamacza czołowego - Pumy:
-
Długość całkowita = 33.45 m;
-
Szerokość całkowita = 8.1 m;
-
Wysokość boczna = 2.50 m;
-
Zanurzenie = 1.60 m;
-
Silnik główny 1044 kW (1400KM);
-
Napęd: śruba nastawna;
-
Wyporność 175 t.
Dane techniczne nowych lodołamaczy liniowych – Narwala, Nerpy i Manata:
-
Długość całkowita = 28.07 m;
-
Szerokość całkowita = 7.07 m;
-
Wysokość boczna = 2.40 m;
-
Zanurzenie = 1.45 m;
-
Zanurzenie maksymalne – 1,7 m
-
wysokość nierozbieralna przy zanurzeniu maksymalnym – 3,7 m
-
Silnik główny o mocy 597 kW (800KM);
-
Napęd: śruba stała;
-
Wyporność 132 t.
Projekt dofinansowany przez Unię Europejską
Lodołamacze zostały zbudowane dla Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w szczecińskiej stoczni MSR Gryfia S.A. w trybie „zaprojektuj i zbuduj”. Zbudowanie Manata zakończyło najważniejsze zadanie projektu „Budowa lodołamaczy dla RZGW Gdańsk”, tj. budowę czterech statków. Pozostaje jeszcze do zrealizowania infrastruktura techniczna wspierająca akcje lodołamania.
Budowa została dofinansowana przez Unię Europejską. Projekt „Budowa lodołamaczy dla RZGW Gdańsk” dofinansowany jest, w wysokości 85 proc., z Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020 (POIŚ), Priorytet II „Ochrona środowiska, w tym adaptacja do zmian klimatu”, Działanie 2.1 „Adaptacja do zmian klimatu wraz z zabezpieczeniem i zwiększeniem odporności na klęski żywiołowe, w szczególności katastrofy naturalne oraz monitoring środowiska”. Budżet projektu wynosi 78,6 mln. Zł, zaś jego zakończenie przewidziane jest na jesień 2022 r.
Zadania gdańskich lodołamaczy
Podstawowym zadaniem lodołamaczy jest wyłamanie odpowiednio szerokiej rynny w lodzie, umożliwiającej swobodny odpływ kry co zapobiega powstawaniu zatorów lodowych, a także chroni infrastrukturę rzeczną przez uszkodzeniem.
W zależności od gabarytów oraz funkcji, lodołamacze dzielą się na trzy rodzaje. Pierwszy, najcięższy, to lodołamacz czołowy. Jego zadaniem jest wyłamywanie w lodzie rynny. Używa się go również do rozbijania zatorów lodowych i uwalniania z oblodzenia filarów mostów i budowli wodnych. Drugi rodzaj to lodołamacz liniowy, którego podstawowym zadaniem jest poszerzanie wyłamanej uprzednio rynny. Rozbija też duże tafle lodu w rynnie i zapewnia spływanie lodu. Ostatni typ, najlżejszy, to lodołamacz pomocniczy, którego zadaniem jest patrolowanie rzeki po przejściu lodołamaczy czołowych i liniowych. Dzięki małemu zanurzeniu, może wykonywać prace na szczególnie trudnych odcinkach Wisły, które są nieuregulowane lub uległy „zdziczeniu”.
Lodołamacze ruszają do pracy w sytuacji, gdy rozpocznie się spływ kry w dół Wisły i pojawi się ryzyko powstawania zatorów lodowych. Zanim to nastąpi jednostki RZGW w Gdańsku pozostają w gotowości do akcji lodowej, cumując w porcie przy Węźle Wodnym Przegalina. Port został gruntownie odnowiony i przygotowany na przyjęcie nowych jednostek. W momencie gdy pojawia się lód i powstaje ryzyko wystąpienia zatorów, ogłasza się pogotowie lodowe. Wtedy lodołamacze zostaną rozlokowane na stanowiska wyjściowe w Sobieszewie i Przegalinie.
Lodołamanie prowadzone jest od strony ujścia Wisły i postępuje w górę rzeki. Jako pierwszy płynie lodołamacz czołowy (przy większym zalodzeniu dwa). Czołowy wyłamuje rynnę w pokrywie lodowej, którą następnie poszerzają płynące z tyłu lodołamacze liniowe. Z reguły pracują wtedy dwie albo trzy takie jednostki. Taki sposób prowadzenia akcji lodołamania gwarantuje swobodny spływ kry do zatoki, zapobiega jednocześnie powstawaniu zatorów i zapewnia bezpieczeństwo pracy jednostek uczestniczących w akcji. Stan zalodzenia rzeki jest stale monitorowany przez pracowników Wód Polskich zarówno przez system monitoringu jak i bezpośrednio w korycie rzeki.
Decyzję o rozpoczęciu akcji lodowej podejmuje dyrektor RZGW. Centrum Operacyjne Ochrony Przeciwpowodziowej RZGW w Gdańsku jest w stałym kontakcie z Centrami Zarzadzania Kryzysowego w województwach pomorskim i kujawsko-pomorskim. Wody Polskie również współpracują, podczas akcji zimowej ochrony przeciwpowodziowej, z zespołami zarządzania kryzysowego w starostwach i gminach.
Zagrożenie powodziowe na Dolnej Wiśle
Region wodny Dolnej Wisły zagrożony jest wystąpieniem powodzi o różnorodnej genezie: opadowych, roztopowych, zatorowych i sztormowych, a w wypadku wystąpienia specyficznych warunków pogodowych zagrożenia powodziowe mogą się kumulować. Najważniejszym i newralgicznym punktem dla pracy lodołamaczy jest ujście Wisły. Zatory w tym miejscu nie tylko zagrażają bezpieczeństwu Żuław Wiślanych, ale i terenów położonych znacznie dalej od morza.
Cechą charakterystyczną zlodzenia rzek Polski jest długo trwająca faza zamarzania oraz występowanie kilku cykli zlodzenia i topnienia lodów w okresie jednego sezonu zimowego. Naturalny rozpad pokrywy lodowej inicjuje wezbranie roztopowe, a powstała fala wezbraniowa powoduje naturalny pochód lodu. Konsekwencją przemieszczania się lodu jest tworzenie się zatorów czemu sprzyjają płycizny, kręty nurt i zmiany spadku rzeki. Szczególnie sprzyjający zatorom moment to nakładanie się podczas odwilży fazy rozpadu pokrywy lodowej z fazą obniżenia temperatury. Zjawisko to na Dolnej Wiśle występuje najczęściej w lutym i marcu.
Dlaczego lodołamanie jest niezbędne? Gdyby taki piętrzący się zator nie został usunięty, napływający lód mógłby doprowadzić do uszczelnienia koryta rzeki aż do dna. Konsekwencją tego byłby gwałtowny wzrost poziomu wody przed zatorem. Wezbrana woda szukałaby ujścia w kierunku, gdzie natrafiłaby na najmniejszy opór, np. rozrywając wały przeciwpowodziowe, które nie są w stanie wygrać konfrontacji z lodem.
Na szczęście w tym rejonie nie odnotowano, od ponad stu lat, powodzi zatorowej o rozmiarze katastrofy. Wszystko to dzięki regulacji i przebudowie koryta rzeki (ułatwiającej żeglugę i nawigację lodołamaczy) oraz dzięki systematycznym akcjom lodołamania, które są najskuteczniejszą metodą zwalczania spiętrzeń.
Lodołamacze w okolicach Kiezmarka. Fot. Przemysław Świderski