W czasach, gdy dookoła rozbrzmiewa hasło: „kryzys klimatyczny”, a umiejętne gospodarowanie wodami stało się jednym z najważniejszych wyzwań – nie tylko gospodarczych, przyrodniczych, ale i społecznych – studia na kierunkach zajmujących się wodą, zdają się być świetnym pomysłem... Sprawdziliśmy jak to wygląda w praktyce i na początek dobra wiadomość – absolwenci kierunków wodnych nie powinni mieć problemów ze znalezieniem zatrudnienia, bo „ekspertów od wody” ciągle na rynku brakuje.
Obecnie na studia zdaje pokolenie niżu demograficznego (liczba maturzystów w latach 2013-2020 zmniejszyła się o ok. 25%) – nic zatem dziwnego, że teraz to uczelnie konkurują o potencjalnych studentów, a nie studenci o miejsce na uczelni. Czy tematyka wodna cieszy się szczególnym zainteresowaniem młodych ludzi? Wydawać by się mogło, że tak być powinno – w końcu to pokolenie tzw. buntu klimatycznego, któremu bardzo zależy na proekologicznych zachowaniach i ochronie planety. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Wyznawanie pewnych ideałów i dostrzeganie konieczności tego, że „trzeba coś zrobić” nie zawsze idzie w parze z podjęciem wyzwania i zdobyciem odpowiednich kwalifikacji. Pozostaje też kwestia odpowiedzi na pytanie: czy po takich studiach znajdzie się pracę? Sprawdzamy zatem, co oferują potencjalnym „specjalistom od wody” rozmaite uczelnie oraz jak wygląda możliwość zatrudnienia po ukończeniu studiów związanych z gospodarowaniem wodami.
Kwestia podejścia
Młody człowiek, który chciałby w przyszłości zajmować się tematyką wodną, ma kilka możliwości. Może wybrać klasyczny uniwersytet (o wodzie będzie się uczyć np. na wydziale geografii, biologii czy oceanografii), uczelnię o profilu przyrodniczym lub rolniczym albo uczelnię techniczną – politechnikę. Kończąc uniwersytet będzie miał z pewnością szeroką wiedzę, pozostaje pytanie – jaki będzie mieć zawód. Ten zyskuje po ukończeniu politechniki albo uniwersytetu rolniczego lub przyrodniczego. Oferta uczelni jest bardzo szeroka, więc przed podjęciem decyzji, koniecznie trzeba zapoznać się z programem nauczania (można to zrobić np. za pośrednictwem systemu syllabus wpisując nazwę konkretnej uczelni; wiele z nich umieszcza również w internecie filmy przybliżające te zagadnienia).
Jakie decyzje podejmują studenci?
Pragmatyczne.
– Z naszych analiz wynika, że znaczna część studentów kierunek ekologiczny (jak np. ochrona środowiska) traktuje jako „plan B” , co oznacza, że wybierają go zwykle wtedy, gdy nie dostaną się na wymarzony kierunek inżynieryjny, który daje pełne uprawnienia techniczne, a w związku z tym zwiększa szanse na rynku pracy – mówi Paulina Boroń-Kacperek, dyrektorka Biura Rekrutacji Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Potwierdzają to przedstawiciele innych uczelni. – Najbardziej oblegane są kierunki i specjalności ściśle inżynieryjne. Jest to związane z silnym zapotrzebowaniem ze strony pracodawców, przede wszystkim przedsiębiorstw wodociągowych. Kiedy kilka lat temu pojawiły się zapowiedzi ogólnokrajowych działań na rzecz włączenia np. dróg wodnych w system transportowy Polski, zaobserwowaliśmy skokowy wzrost zainteresowania tą częścią branży – mówi dr hab. inż. Stanisław Rybicki, prof. Politechniki Krakowskiej, dziekan Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki.
– Niewątpliwie „Inżynieria środowiska” jest kierunkiem, który co roku cieszy się największym zainteresowaniem. Niedobory inżynierów takich specjalności sięgają obecnie 1000 osób w skali kraju, a przewiduje się, że w perspektywie kolejnych 15 lat będą się jedynie zwiększać, więc absolwenci raczej nie będą martwić się o pracę – mówi dr inż. Anna Szymczak-Graczyk, prodziekan ds. studiów na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. – W ubiegłym roku zdecydowaliśmy się też na otwarcie nowatorskiego kierunku „Geotechnologie, hydrotechnika, transport wodny”, mając na uwadze dokonujący się w ostatnich latach ogromny skok technologiczny. To kierunek z ogromnym potencjałem, bo transport wodny jest doskonałym środkiem przewożenia towarów i aby móc go odtworzyć trzeba stworzyć nowoczesną infrastrukturę (m.in. porty, przystanie, drogi, centra logistyczne, budowle hydrotechniczne, zaplecze socjalne), więc ktoś będzie musiał się tym zająć – dodaje prof. dr hab. Klaudia Borowiak, prodziekan ds. nauki z Wydziału Inżynierii i Gospodarki Przestrzennej na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu.
Podobną opinię mają przedstawiciele Politechniki Warszawskiej. – W roku akademickim 2016/2017 w ślad za przyjętym przez Rząd RP szerokim programem rozwoju żeglugi śródlądowej Politechnika Warszawska zorganizowała studia podyplomowe „Śródlądowy Transport Wodny”. Chcemy kształcić nowoczesną kadrę zarządzającą zarówno w zakresie administracji dróg wodnych, gospodarki wodnej, armatorów, logistyki – w tym administracji samorządowej i rządowej, dysponującej aktualną wiedzą i umiejętnościami pod kątem technicznym, prawnym i ekonomicznym – mówi prof. Jan Winter z Zakładu Budownictwa Wodnego i Hydrauliki, a zarazem kierownik i autor programu wspomnianych studiów.
Na Politechnice Warszawskiej – podobnie jak i na innych uczelniach - "Inżynieria Środowiska" wciąż cieszy się największym zainteresowaniem wśród studentów. – Na Wydziale Instalacji Budowlanych, Hydrotechniki i Inżynierii Środowiska (WIBHiIŚ) mamy trzy kierunki. „Inżynieria środowiska” jest największym z nich pod względem liczebności studentów. To też kierunek o bardzo długiej tradycji (został otwarty w 1970 r., kiedy powstał Instytut Inżynierii Środowiska). Absolwenci tego kierunku zyskują wiedzę niezbędną do tego, by w przyszłości projektować rozmaite obiekty, zarówno konstrukcyjno-budowlane, inżynieryjno-hydrotechniczne, jak i instalacje w zakresie sieci (m.in. wodociągowych, kanalizacyjnych, gazowych czy wentylacyjnych). Blisko 20 lat temu w czasach mody na studiowanie „Ochrony środowiska” również otworzyliśmy ten kierunek. Na prośbę studentów stał się z czasem także kierunkiem inżynieryjnym. Naszym najmłodszym wydziałowym „dzieckiem” jest „Biogospodarka” – interdyscyplinarny kierunek, który prowadzimy razem z Politechniką Łódzką i Wojskową Akademią Techniczną – mówi dr hab. inż. Andrzej Kulig, prof. Politechniki Warszawskiej, dziekan WIBHiIŚ.
Kochasz przyrodę? To nie wystarczy
Potencjalni studenci, którzy decydują się na kierunki związane z gospodarowaniem wodą myśląc sobie: „Kocham przyrodę, chcę dbać o klimat i zmieniać świat na lepsze”, ale nie mając odpowiednich predyspozycji i wiedzy, mogą się szybko rozczarować, bo studia na tego typu kierunkach do łatwych nie należą. – Pierwszy rok bardzo mocno weryfikuje zapał studentów. Trzeba mieć dobre podstawy z matematyki, fizyki, biologii, chemii, geografii i predyspozycje do pogłębiania wiedzy z tych przedmiotów. Sama miłość do przyrody nie wystarczy. Na drugim roku często zostaje jedynie jedna trzecia studentów, którzy rozpoczynali rok pierwszy – mówi dr hab. Joanna Fac-Beneda, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, prodziekan ds. studenckich Wydziału Oceanografii i Geografii. Podobnego zdania są przedstawiciele innych uczelni. – Kształcenie specjalistów w zakresie gospodarki wodnej musi uwzględniać aspekty hydrologiczne, meteorologiczne, środowiskowe, społeczne, ekonomiczne i prawne. Na zagranicznych uczelniach kierunki związane z wodą uchodzą za elitarne i wymagające od studentów pracy i zaangażowania. W Polsce też tak jest – komentuje prof. Mirosław Wiatkowski, dyrektor Instytutu Inżynierii Środowiska na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Z drugiej strony nie ma się co dziwić – w końcu od specjalistów, którzy mają odpowiadać za projektowanie strategicznych budowli hydrotechnicznych czy gospodarowanie coraz bardziej malejącymi zasobami wody należy wymagać wiedzy i zaangażowania.
Studenci odwiedzają obiekty hydrotechniczne Wód Polskich.
Fot. Wody Polskie
Nowe potrzeby, nowe kierunki
Konkurując o jak największą liczbę chętnych do studiowania, uczelnie wychodzą im naprzeciw i wsłuchują się w ich potrzeby. Robią to w rozmaity sposób: otwierając nowe kierunki studiów o modnych nazwach, umożliwiając wymianę studencką z uczelniami zagranicznymi czy też korzystając z nowatorskich metod nauczania. Na większości uczelni działa program Erasmus+, w ramach którego studenci mogą przez pewien czas nie tylko kształcić się za granicą, ale też odbywać tam praktyki, staże czy nawet znajdować potencjalnych pracodawców. W ramach działań krajowych otwierają się nowe kierunki, dostosowane do oczekiwań studentów czy potrzeb rynku.
– Młodzi ludzie są świadomi tego, że to oni mają wpływ na to, jak będzie wyglądała Ziemia za 20, 50 czy 100 lat. Zmiana podejścia do spraw środowiska przyrodniczego pociąga za sobą zmiany na rynku pracy. Właśnie dlatego w ubiegłym roku nasz uniwersytet zaproponował przyszłym studentom wiele nowości, w tym: „Zarządzanie zasobami Ziemi” oraz „Biokosmetologię”, które cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Podczas tegorocznej rekrutacji kandydaci mogą się rejestrować na kolejny nowy kierunek – „Zarządzanie i adaptacja do zmian klimatu”, który jest odpowiedzią na nasilone w ostatnim czasie zmiany klimatyczne i powstające w związku z tym zapotrzebowanie na specjalistów posiadających wiedzę na temat tych mechanizmów. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się również inne kierunki, np.: „Ekoenergetyka” – mówi Iwona Pachcińska, rzecznik Prasowy i Kierownik Działu Komunikacji i Wymiany Akademickiej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
– Zainteresowanie kandydatów nowymi kierunkami jest w dużej mierze kreowane przez trendy społeczne i gospodarcze. W odpowiedzi na nie otworzyliśmy nowe kierunki na Politechnice Krakowskiej, takie jak „Odnawialne źródła energii i infrastruktura komunalna”, „Inżynieria i gospodarka wodna” czy „Inżynieria czystego powietrza”. Programy studiów na nowo otwartych kierunkach zawsze tworzymy w porozumieniu z potencjalnymi pracodawcami. Ostatnim owocem takiej współpracy jest kolejny nowy kierunek: „Geoinformatyka”. Pracodawcy zgłaszali, że jest silne zapotrzebowanie rynkowe na specjalistów, którzy będą potrafili wykorzystać technologie IT w branży inżynieryjnej, szczególnie związanej z zasobami wodnymi. Szybko zauważyliśmy, że studenci zapisują się na wszystkie możliwe zajęcia z tego właśnie obszaru – mówi dr hab. inż. Stanisław Rybicki, prof. Politechniki Krakowskiej, dziekan Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki.
W głosy potencjalnych pracodawców pilnie wsłuchuje się również Politechnika Warszawska. – Na naszym Wydziale działa Rada Konsultacyjna, która jest organem doradczo-wspierającym, ale jednocześnie niezależnym. W radzie tej zasiadają przedstawiciele rozmaitych instytucji związanych między innymi z gospodarką wodną, czasem nasi absolwenci. Oni wiedzą najlepiej, jacy specjaliści są lub za chwilę będą potrzebni i jak w związku z tym powinniśmy modyfikować program nauczania. Podpowiadają nam, jaki obszar jest do zagospodarowania, jakie kierunki powinny powstać lub rozszerzyć swoją działalność. Jednocześnie Rada Konsultacyjna daje też szanse przyszłym absolwentom, np. poprzez ogłaszanie konkursów na prace dyplomowe czy fundowanie stypendiów dla doktorantów – mówi dr hab. inż. Andrzej Kulig, prof. Politechniki Warszawskiej, dziekan WIBHiIŚ.
Zachętą dla studentów mają być też nowatorskie metody nauczania. – Jako jedna z pierwszych uczelni w Polsce wprowadziliśmy tzw. tutoring, czyli nauczanie mistrz-uczeń – mówi dr hab. Joanna Fac-Beneda, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, prodziekan ds. studenckich Wydziału Oceanografii i Geografii. W programie takim uczestniczył Michał Jankowski, absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, geograf i hydrolog. – Tutoring to taki samorozwój naukowy nadzorowany przez mentora, bardzo ciekawa inicjatywa. Studenci zgłaszają swoje aplikacje, a tutor (mentor) wybiera tę, która wydaje mu się najbardziej interesująca. Mnie zawsze pasjonowały tematy promieniotwórczości w odniesieniu do hydrosfery, odwiedziłem Czarnobyl, byłem w Strefie Zero. Podczas tutoringu stworzyłem publikację o zagrożeniu promieniotwórczym dla wód po katastrofie w Czarnobylu. Jedyną wadą tej metody nauczania jest to, że to program dodatkowy. Trzeba iść normalnym tokiem studiów, a tutoring traktować jako coś ponad program – mówi Michał Jankowski.
Na większości uczelni jest oczywiście możliwość indywidualnego toku nauczania, czasem dzieje się to również w porozumieniu z uczelniami zagranicznymi. Właśnie na takiej zasadzie działa program „HydroInformatics and Water Management EUROAQUAE+”, który Politechnika Warszawska realizuje we współpracy z czterema europejskimi uniwersytetami partnerskimi z Francji, Hiszpanii, Niemiec i Wielkiej Brytanii. – Absolwent tych studiów jest ekspertem w zakresie hydroinformatyki i otrzymuje dyplom wszystkich pięciu uczelni biorących udział w programie nauczania – mówi dr inż. Grzegorz Sinicyn, Kierownik Zespołu Gospodarki Wodnej i Hydrologii oraz koordynator tych studiów na WIBHiIŚ.
Co z pracą?
Dobra wiadomość: absolwenci kierunków wodnych nie powinni mieć problemów ze znalezieniem zatrudnienia, bo „ekspertów od wody” wciąż na rynku brakuje. Katarzyna Kiwior, 21-letnia studentka pierwszego roku Inżynierii i Gospodarki Wodnej na Politechnice Krakowskiej tak uzasadnia wybór kierunku studiów. – Jestem po technikum geodezyjnym i chciałam kontynuować naukę w kierunku zbliżonym do geodezji. Nie chciałam, aby była to tylko geodezja, ponieważ po praktykach, stażu i pracy w tej branży wiedziałam z czym to się wiąże. Jako była uczennica technikum budowlanego interesuję się nie tylko geodezją, ale również budownictwem i zagospodarowaniem przestrzennym. „Inżynieria i gospodarka wodna” jest połączeniem tych trzech kierunków, więc był to dla mnie dobry wybór. Moim zdaniem kierunki związane ze środowiskiem będą coraz bardziej popularne. Osoby, które ukończyły studia dotyczące ochrony i zarządzania środowiskiem są w tych czasach najbardziej pożądane przez pracodawców, więc mam nadzieję, że znajdę pracę – mówi Katarzyna Kiwior. Z zatrudnieniem nie miał problemów Michał Jankowski. – Praktyki studenckie odbywałem w IMGW, natomiast już dzień po obronie dostałem się na płatny staż (skutkujący następnie zatrudnieniem) do Gdańskich Wód, które zajmują się hydrosferą miasta. Tam okazało się, że obecnie najbardziej na topie jest geoinformatyka, więc poszedłem w tym kierunku. Wszyscy „GIS-owcy” (osoby zajmujące się Systemami Informacji Geograficznej), którzy znają dobrze programy (ArcGIS, QGIS itp.), a przy okazji także języki programowania (takie jak Python) absolutnie nie narzekają na brak pracy – mówi absolwent Uniwersytetu Gdańskiego.
Przedstawiciele uczelni także przekonują, że ich absolwenci mają wiele różnych możliwości zatrudnienia. – Ponad 90% absolwentów naszego wydziału pracuje w swoim zawodzie zaraz po zakończeniu studiów. Najczęściej podejmują pracę w firmach projektowych i wykonawczych działających w obszarze sieci, instalacji oraz urządzeń wodociągowych i kanalizacyjnych, cieplnych, wentylacyjnych, klimatyzacyjnych czy gazowych. Pracują również w przedsiębiorstwach doradczych i instytucjach zajmujących się gospodarką odpadami oraz ochroną wody, powietrza i gleby, przedsiębiorstwach wykonawczych zajmujących się budownictwem hydrotechnicznym, komunikacyjnym czy planowaniem przestrzennym. Nieco rzadziej przy eksploatacji obiektów i urządzeń infrastruktury komunalnej, w placówkach naukowo-badawczych i dydaktycznych albo w przedsiębiorstwach wodociągowych i energetycznych czy wreszcie w administracji samorządowej i państwowej – mówi dr hab. inż. Stanisław Rybicki, prof. Politechniki Krakowskiej, dziekan Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki.
A jak jest z zatrudnieniem po ukończeniu uczelni przyrodniczej? – Nasi absolwenci zwykle znajdują pracę w inspektoratach ochrony środowiska, specjalistycznych laboratoriach, zakładach gospodarki komunalnej, biogazowniach, farmach wiatrowych, elektrowniach fotowoltaicznych, elektrociepłowniach, firmach produkujących biopaliwa, przedsiębiorstwach przemysłu przetwórczego, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska czy centrach zarządzania kryzysowego – mówi Iwona Pachcińska, Rzecznik Prasowy i Kierownik Działu Komunikacji i Wymiany Akademickiej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Jak wyglądają losy absolwentów klasycznych uniwersytetów? – Nasi absolwenci często znajdują pracę w IMGW, ale też w jednostkach administracji publicznej czy np. w parkach wodnych. Z kolei oceanografowie i geografowie z uwagi na to, że na studiach mają sporo zajęć z modnego ostatnio GIS-u często znajdują pracę właśnie w tych obszarach i przygotowują np. mapy morskie – mówi dr hab. Joanna Fac-Beneda, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, prodziekan ds. studenckich Wydziału Oceanografii i Geografii.
Na absolwentów szeroko pojętych kierunków wodnych czeka również Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. – Specjaliści z zakresu gospodarowania wodą są w naszej instytucji jak najbardziej poszukiwani – mówi Przemysław Daca, prezes Wód Polskich. – Pracują u nas eksperci w wieku przedemerytalnym lub emerytalnym, więc nowi pracownicy są bardzo potrzebni, by uniknąć swego rodzaju „dziury pokoleniowej”. Poszukujemy m.in. hydrologów, hydrogeologów, geoinformatyków, ekspertów od ochrony wód czy prawa wodnego. Zapewniamy atrakcyjne warunki zatrudnienia: zarówno finansowe, jak i różne benefity. Dobre oferty pracy to najlepsza motywacja do tego, by zachęcić studentów do kierunków wodnych. Właśnie dlatego nasze jednostki regionalne podpisują listy intencyjne z uczelniami dotyczące staży czy praktyk. Najlepsi mogą liczyć na pracę. Prowadzimy szereg różnych działań i inwestycji, więc nowi eksperci są w naszej instytucji bardzo potrzebni – podsumowuje Przemysław Daca, prezes Wód Polskich.
Joanna Sasal z uczniami Technikum Żeglugi Śródlądowej w Nakle nad Notecią podczas II Kongresu Żeglugi Śródlądowej w Opolu. Fot. Wody Polskie
Przykładem ekspertki, która w Wodach Polskich pracuje od momentu ich powstania jest Joanna Sasal. – Do zespołu dołączyłam w 2018 r., po reformie Prawa wodnego. Wcześniej pracowałam m.in. w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i w Świętokrzyskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach. W Wodach Polskich zajmuję się szeroko rozumianą edukacją wodną, co jest zgodne zarówno z moim wykształceniem (ukończyłam biologię i geografię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu), jak i zainteresowaniami. Popularyzacja wiedzy o gospodarce wodnej i jej środowiskowych komponentach wymaga tłumaczenia trudnych zjawisk w sposób jak najprostszy i ciekawy, a tak się szczęśliwie składa, że od zawsze lubiłam przekazywać swoją wiedzę – mówi Joanna Sasal, kierownik Wydziału Edukacji Wodnej w Wodach Polskich. Wiele zatem wskazywałoby na to, że warto studiować kierunki związane z wodą.
– Kierunki studiów, na których możemy uzyskać wiedzę na temat zagadnień dotyczących zasobów wodnych, ich rodzajów, możliwości retencjonowania i użytkowania, a także gospodarki wodnej oraz zjawisk ekstremalnych, jak powodzie czy susze – to z pewnością kierunki przyszłościowe. Specjalistów z tych dziedzin brakuje, więc z pewnością po ukończeniu studiów nie będą narzekać na brak pracy – podsumowuje prof. Mirosław Wiatkowski, dyrektor Instytutu Inżynierii Środowiska na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu.
„O wodzie trzeba myśleć kompleksowo”
Prof. dr hab. Paweł Rowiński, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk.
Specjalizuje się w problematyce modelowania matematycznego procesów hydrologii i hydrodynamiki.
Panie profesorze, wydawać by się mogło, że w momencie gdy media wciąż mówią o powodziach i suszach, a na studia zdaje pokolenie tzw. buntu klimatycznego, chętnych na ogólnie pojęte kierunki wodne raczej brakować nie powinno. Tymczasem sytuacja nie wygląda najlepiej. Na rynku jest zbyt mało specjalistów, a nowi nie pojawiają się tak szybko, jak powinni. Jakie mogą być tego przyczyny?
Jest kilka powodów. Po pierwsze, kierunki związane z wodą (np. inżynieria środowiska, melioracja) przez lata uchodziły za mniej prestiżowe niż inne kierunki techniczne i były traktowane przez studentów jako opcja drugiego wyboru. Potencjalny kandydat myślał sobie: „Jeśli nie dostanę się na wymarzoną elektronikę czy informatykę, to wtedy pójdę na inżynierię środowiska”. Zmiana negatywnego wizerunku wymaga lat. Po drugie, wydziały zajmujące się szeroko pojętą tematyką wodną często zmieniały nazwy, co moim zdaniem nie zawsze było dobre i wprowadzało zamęt. Efekt jest taki, że w Polsce zaczyna brakować nie tylko chętnych do zajmowania się wodą, ale też dobrej kadry naukowej, która mogłaby tych młodych ludzi uczyć. A młodzi ludzie są krytyczni i chcą uczyć się od najlepszych. Z żalem obserwuję, że – poza nielicznymi wyjątkami – polscy uczeni nie są zbyt często zapraszani do wygłaszania referatów plenarnych na ważnych kongresach międzynarodowych, naszych publikacji w najważniejszych czasopismach naukowych też jest niewiele. Grono polskich inżynierów, którzy potrafią zaprojektować poważne obiekty hydrotechniczne również nie jest zbyt liczne i już teraz w istotnym stopniu jesteśmy uzależnieni od zagranicznych biur konstrukcyjno-projektowych. Mało jest oryginalnych, polskich rozwiązań, opatentowanych znaczących wynalazków. Oczywiście mamy też świetnych ekspertów, ale zdecydowanie coś musi się zmienić, aby przyciągnąć młodych ludzi na studia związane z gospodarką wodną. Pamiętajmy, że teraz to uczelnie walczą o studentów, bo aktualnie na studia zdaje pokolenie niżu demograficznego.
Co poradziłby Pan licealiście, który chce związać swoją przyszłość z gospodarką wodną, ale nie wie jeszcze, w czym konkretnie chciałby się specjalizować?
Poradziłbym, aby najpierw postudiował matematykę, fizykę albo chemię – ścisłe nauki, które dadzą mu solidne podstawy, a dopiero od studiów magisterskich rozpoczął specjalizację w zakresie wodnym. Widzę to po swoich doktorantach – najlepsze prace tworzą ci, którzy wcześniej parali się naukami ścisłymi, a wodą zajęli się później.
W jaki sposób należałoby zmienić kształcenie w kierunkach wodnych, by zachęcić młodych ludzi do ich studiowania?
Przede wszystkim trzeba zmienić sposób myślenia o wodzie – pokazywać, że zawody z nią związane to zawody przyszłości. Dostęp do wody, umiejętność gospodarowania jej zasobami i dbania o jej jakość będą decydować o rozwoju gospodarczym naszego kraju, więc dobrzy specjaliści z tych dziedzin będą bardzo potrzebni. Na zagranicznych uczelniach kierunki związane z wodą są niezwykle „trendy”, bo specjaliści od wody zawsze znajdą pracę: albo mamy suszę, albo powódź, albo brak dostępu do wody – dlatego na świecie eksperci znający się na gospodarce wodnej są bardzo cenieni i dobrze opłacani. A jeśli już mowa o zagranicznych trendach: uważam, że polskie uczelnie powinny bardziej otworzyć się na świat. Owszem – mamy programy wymiany studenckiej, w ramach których zarówno studenci, jak i wykładowcy jeżdżą na zagraniczne uczelnie, ale to wciąż zbyt mało. Woda jest problemem ogólnoświatowym, więc warto byłoby ściągnąć na polskie uczelnie więcej zagranicznych wykładowców, którzy mogą podzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą oraz pokazywać rozwiązania z innych regionów świata, które można byłoby zastosować również w Polsce. Młodzi ludzie, którzy chcieliby zajmować się gospodarką wodną muszą też zdawać sobie sprawę, że to są zawody, które wymagają dokształcania się przez całe życie – zmiany klimatyczne postępują bardzo szybko, co oczywiście ma wpływ na zasoby wodne.
Nie zapominajmy też o tym, że teraz na studia zdaje pokolenie, które nie wyobraża sobie życia bez nowoczesnych technologii, więc należałoby pokazać mu, że zawody związane z wodą jak najbardziej się z nimi wiążą – przykładem może być tu hydroinformatyka, w Polsce nieco zapomniana. Woda to poważny problem, który ktoś musi rozwiązywać, a jednocześnie interdyscyplinarna nauka łącząca w sobie wiele dziedzin (m.in. biologię, chemię, matematykę, geografię, fizykę, geofizykę, również nauki inżynieryjne) i wymagająca otwartego myślenia – i właśnie taki przekaz należy kierować do młodych ludzi. Pomocne byłoby też większe zaangażowanie instytucji związanych z wodą, np. interesujące staże, programy stypendialne, studia podyplomowe itp.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Jowita Hakobert
Wydział Komunikacji Społecznej
PGW Wody Polskie